wtorek, 29 kwietnia 2014

Lakier Hybrydowy INS nr.105 - Tanie nie znaczy złe!

Produkt ten wpadł mi w ręce całkiem przypadkiem, tak to jest jak nie ma się na co wydawać pieniędzy;) Kupiłam go na allegro za ok.15zł (pojemność 15ml), a więc cena bardzo kusząca . Wraz z nim wpadło kilka innych kolorów, które jednak nie urzekły mnie...Za to ten, stał się moim ulubieńcem!

Plusy: 
-duża pojemność
-pięknie napigmentowany kolor, na zdjęciu nałożona jest tylko 1 warstwa
-kolor to czerwony/pomarańcz - trudno go dokładnie określić, po prostu jest śliczny
- lakier trzyma mi się spokojnie 3 tygodnie, ostatnio nawet miałam problem by go ściągnąć...
-szybko schnie, w zwykłej lampie UV 120sek.
- Nie odpryskuje i nie blaknie
-cena i dostępność

Minusy:
-fatalne, tandetne i plastikowe opakowanie brrr
-Lakier jest bardzo gęsty, przez co czasami mam problem z jego aplikacją, jednak za którymś tam razem jest ok:)
- bez nabłyszczacza jest bardzo matowy
- pędzelki niestety są kiepściutkie, czasami rozczapirzone
- nie jestem w stanie ściągnąć go acetonem

Plusy i minusy wypadają mniej, więcej równo ale uważam że warto go mieć. Jest on naprawdę śliczny i trwały, jak na tą cenę. Niestety tego samego nie mogę powiedzieć o innych odcieniach. Byłam posiadaczką jeszcze 5takich hybrydek w pastelowych kolorach. Niestety kolory były przekłamane z wzornikiem producenta, w takim stopniu iż fioletowy przyszedł czerwony. Były po prostu brzydkie, gęste i nie apetyczne. Szybko się ich pozbyłam...
W każdym bądź razie nie żałuję wydanych na niego pieniędzy, na pewno jeszcze nie raz zagości na moich pazurkach. Jest po prostu zbyt śliczny by go nie kochać.


Garnier Olia nr.40 - ciemny brąz - MIŁE ZASKOCZENIE!

Bardzo długo mojej głowy nie dotykały żadne farby. Po nie udanej koloryzacji czarnymi badziewiami oraz nie umiejętnym wykonaniem ombre, dałam sobie spokój na dłuższy czas. Bardzo chciałam by mój kruczo czarny kolor wypłukał się, jednak nie miałam odwagi rozjaśnić włosów. Tak więc kolor powolutku się zmywał, a ja codziennie wypłakiwałam hektolitry łez na widok odrostów. Po ok 7msc, padło na hennę... Spędziłam kilka dobrych wieczorów na przeszukiwanie forum i innych blogów na jej temat. Wszystko ładnie, pięknie...Owszem kupiłam, także ciemny brąz...i co? Po utlenieniu jej, i trzymaniu na głowie przeszło 4h...nic. Kompletnie nie złapała, blask szczególnie ich także nie ogarnął. W końcu dałam sobie spokój, wypłowiałe i 10kolorowe włosy doprowadziły mnie do wyboru farby chemicznej, padło na Olię. Mimo to,że piszą o niej różnie. Chyba nawet więcej na nie, jednak zdecydowałam się. Poleciałam do drogerii...
Ciemny brąz wybrałam w nadziei, że włosy wyjdą ciemno brązowe z chłodnym odcieniem. . .
Oczywiście od razu zabrałam się do roboty: Producent zapewnia, iż w farbie nie uświadczymy przykrego zapachu, włosy będą miękkie i zdrowe...
Fakt ! Farba o dziwo pachniała pięknie, owocowo! Naprawdę byłam zaskoczona. W pudełku znalazłam taki o to zestaw: 
Po wyciśnięciu tubek do miseczki, moim oczom ukazał się bardzo przyjemny widok... Biały krem z morelowymi lodami;) MMM... 
Po wymieszaniu, powoli przybierał kolor siwy;) Ale nie o tym miało być.
Farbę trzymałam 35 minut ( 5 minut dłużej niż zaleca producent), pachniała ładnie, nie spływała a wręcz zrobiła się dość sztywna i sucha... jak dla mnie to mały minus, ponieważ ciężko było mi ją wsmarować w tzw.kitkę.
Po zmyciu... Moim oczom ukazał się piękny, chłodny brąz. 

Z daleka wpada w czerń, jednak w słońcu i świetle dziennym jest to chłodny ciemny brąz. Szkoda, że zdjęcie nie ujęło tego tak jak chciałam...Jak dla mnie, kolor mógł by nawet być nieco ciemniejszy. Ale i tak, jest lepiej niż sobie to wyobrażałam. Włosy są odżywione i błyszczące. Dotychczas nawet średnie brązy wychodziły jakoś czarno, a tu proszę.
Kolejnym plusem jest to że włosy są mega piękne i miłe w dotyku. Faktyczny stan ich kondycji na pewno nie poprawił się, ale nie uważam by uległ pogorszeniu. Za wiele włosow mi nie wypadło, nie są szorstkie i bardzo łatwo było je rozczesać ( a to u mnie nowość) !!!
W skali od 1do 10 daję mu 9!
Minusem napewno jest cena....W naturze Garnier Olia kosztuje 22,99, W Intermarshu 21,99 a w czystej chacie zapłaciłam za niego 18.50 a to jest różnica!!! 
Mimo to warto, bardzo polecam tą farbę. Za 4tygodnie napiszę jak z jej trwałością, jeżeli utrzyma się ładnie na włosach - to na 100% do niej wrócę!!!




środa, 23 kwietnia 2014

Lipstick NYX - Stella !!! Różowe cudeńko!


Z firmą NYX po raz pierwszy spotkałam się ponad trzy lata temu, pokochałyśmy się od razu! Firma produkuje kosmetyki, w których skład wchodzą szminki w nieziemskich kolorach. Śliczne, solidne opakowania zachęcają potencjalnych klientów...Lecz co się kryje w środku?
Otóż szminka jest bardzo intensywnie napigmentowana, co do trwałości - niestety pozostawia dużo do życzenia. Mówiąc w prost nie trzyma się zbyt długo na ustach, jednak jej odcień i konsystencja wynagradzają jej wszystkie minusy. Według mnie to różowe cudeńko mogłoby być troszeczkę bardziej nawilżające, ponieważ czasami potrafi nieźle wysuszyć usta i uwidocznić skórki. Dla tego też warto przed jej nałożeniem, użyć jakiegoś nawilżającego balsamu. Często porównuje się szminki NYX do unikatów z MACA. Fakt, kolory są równie piękne lecz całość różni się niestety trwałością... Miejmy nadzieję, że producenci Nyxa postarają się to naprawić. Poza tym nie można się do niej przyczepić. Co do ceny, według mnie jest w sam raz. Wiem, że płacimy za każdy kolor inną sumę, bynajmniej na allegro. Ja za ten odcień zapłaciłam 14zł. Nie żałuję, to były dobrze wydane pieniądze.
Bardzo fajny efekt daje pokrycie szminki, mocno taflowym błyszczykiem. Oczywiście takim bez drobinek brokatu, który jedynie podkreśli wysuszające działanie szminki. Dodam, że nie każdy odcień Nyxiątek jest taki wysuszający, odcień Honey daje zupełnie inne odczucie. Może to kwestia składu... Mimo wszystko pomadki są warte swojej ceny, pięknie uzupełniają makijaż a dobrze nałożone mogą pobyć na ustach dużo dłużej.. 
A wy macie doświadczenie ze szminkami NYX? jakie są wasze ulubione odcienie?

Make-up Atelier Paris - Cudo nad cudami!



Podkład odkryłam jakieś 1,5roku temu... Pierwszym jaki zakupiłam z firmy Atelier Paris był 30mililitrowy odcień 4Y (ciepły) . Podkład wpominam baardzo miło. Matujący, mocno kryjący i wytrzymały jednak odrobinę za ciepły...Tym razem padło na większy, bo aż 100ml oraz w odcieniu chłodnym 4NB. 
Fluid charakteryzuje się tym, iż jest wodoodporny i bardzo wytrzymały. Producent pisze o nim:
Właściwości:
  • odporny na wodę, pot, łzy;
  • nie uczula, do każdej cery ze wskazaniem na normalna i tłustą;
  • jedwabiście delikatny;
  • łatwy w aplikacji;
  • efekt naturalnego wyglądu przy niezwykłej sile krycia;
  • matowy;
  • bezzapachowy o wyjątkowej mikrokonsystencji;

Zastosowanie:
  • makijaż dzienny, wieczorowy, ślubny, fotograficzny, fashion
  • utrwalany niewielką ilością pudru,
  • w celu uzyskania lżejszych efektów krycia możliwość mieszania z rozpuszczalnikiem do podkładów air brush, lub z bazami (np. bazą rozświetlającą MAP);
  • zastosowanie fluidu zdecydowanie ogranicza konieczność użycia korektorów;
  • doskonały przy chorobowych defektach skóry - rumień, bielactwo itp (twarz, ciało);
  • ze względu na wysoką wodo i potoodporność zalecany do stosowania przez tancerzy, i w trudnych warunkach wysokich temperatur (sprawdzony przez tancerzy na karnawale w Rio de Janeiro);
  • przy zastosowaniu tego podkładu nie stosujemy fixatorów do utrwalania makijażu

Ja się z tym zgadzam. Podkład spokojnie trzyma się na buzi przez cały dzień. Jest łatwy w nakładaniu, chociaż zauważyłam iż jest bardzo rzadki. Jednak to jedynie ułatwia jego aplikację. Składem jest troszeczkę zapychający i wysuszający, dla tego bardzo ważna jest baza w postaci gotowego produktu Atelier bądź dobrego kremu nawilżającego. Ja osobiście podkładu używam przeważnie w lato, na wielkie wyjścia i imprezy. Sprawdza się doskonale. Na co dzień stawiam jednak na podkład mineralny. Wielkim plusem jest jego krycie, nie daje efektu maski lecz ślicznie wyrównuje koloryt buzi. Trzeba jednak zwrócić uwagę na jego rozprowadzanie, czasami może zostawiać smugi. Ja do jego aplikacji używam pędzla HAKURO H50s, świetnie radzi sobie  z zakamarkami takimi jak kąciki oka czy łuk brwiowy. Oto efekt przed aplikacją podkładu oraz po:
Jak widać podkład poradził sobie z popękanymi naczynkami, przebarwieniami lecz nie do końca zatuszował cienie. Wspomagam się na co dzień korektorem więc nie uważam tego za minus. w skali od 1do 10 podkładowi daję mocne 9! Za co minus? ...Cena pozostawia wiele do życzenia. Na stronie internetowej producenta klik , pojemność 30ml kosztuje 105zł, natomiast 100ml - 220zł. Cóż, są to kosmetyki sceniczne które w dużej mierze wahają się w cenach wygórowanych. Jednak jest to produkt bardzo, ale to bardzo wydajny. Minusem może być także właśnie jego trwałość, potrzeba naprawdę dobrego preparatu do demakijażu by poradzić sobie z nim. Ważna jest także pielęgnacja skóry podczas jego używania. Oczyszczanie i nawilżanie to połowa sukcesu;) Opakowanie fluidu o pojemności 30ml, zostawia wiele do życzenia. Pojemniczek zarówno po podkładzie jak i bazie często sam się odkręcał, a zakrętka nie trzymała się najlepiej. Nie był zbyt wygodny. Wręcz przeciwnie cudak o większej pojemności, duża i solidna butla z wytrzymałą i naprawdę dopasowaną pomkom- czy można chcieć więcej?
Co do odcieni, producent daje nam naprawdę ogromny wachlarz możliwości. 22 odcienie, w 8różnego rodzaju podkładach...to jest coś. Jak je dopasować? Firma, oferuje fachowe doradztwo telefoniczne oraz mailowe. Obsługa jest naprawdę dobrze wykwalifikowana i potrafi kompleksowo dobrać podkład. Dobór opiera się na kilku oznaczeniach: 
  • Y w oznaczeniu koloru - z domieszką koloru żółtego/dla cer ciepłych, opalonych/
  • NB w oznaczeniu koloru - oliwka z szarością/dla cer chłodniejszych/,
  • B w oznaczeniu koloru - tonacje mieszane odcieni chłodnych i ciepłych
  • O w oznaczeniu koloru - tonacje cieple, ciemniejsze, typowe dla osób mocno opalonych, metysów, mulatów (rasy orientalne)
  • A w oznaczeniu koloru - z dodatkiem różu /dla cer różowawych/

Mam nadzieję, że pomogłam wam chociaż troszeczkę jeżeli potrzebowałyście kilku informacji na temat produktu Atelier Paris. Polecam go naprawdę, w 100% ! 

Masełko do ust BIELENDA: Słodki hit a może przesłodzony kit ?!

Słodkie masełko do ust, jakże znanej i lubianej firmy Bielenda zakupiłam jakieś trzy miesiące temu w Rossmanie za ok.7 zł. Poprzednikiem owego produktu był kultowy już carmex, który bardzo mi odpowiadał. Jednak wiadomo, że kobieta zmienną jest i w sklepie zmiast ulubionego balsamiku pokusilam się na to masełko. Wybrałam odcień Soczystej maliny, z nadzieją że nada ona ustom pudrowy kolor. Ku mojemu rozczarowaniu tak się nie stało... ale o tym za chwilę.
Po otworzeniu pojemniczka, moim oczom ukazał się przyjemny widok. Masełko ma odcień soczystej czerwieni (jedynie w pojemniczku), akurat z tym producent trafił w dziesiątkę. Zapach przyjemny, za to konsystencja fatalna... Balsam jest  rzadki jak woda... Ciężko się go nakłada i zostawia nie fajne uczucie na ustach...Co do pięknej woni, po czasie staje się przesadzona i nachalna. Produkt jest bardzo wydajny, ze względu na to że jest rzadki. Mimo to nie trzyma się długo... Jedynym plusem jest słodki posmak po oblizaniu ust. Jak dla mnie nie znalazł on zastosowania w łagodzeniu spierzchnięć ust czy poprawianiu ich kondycji. Używam go przed makijażem, i to bardzo rzadko... Na pewno do niego nie wrócę. 

A czy wy miałyście styczność z tym produktem? Co możecie o nim powiedzieć?